Susz sportem stoi nie od dziś. W naszym mieście trenuje aktualnie wielu utalentowanych sportowców w różnym wieku. Są również tacy, którzy odnoszą sportowe sukcesy, a w Suszu już nie mieszkają. W cyklu #zSusza przedstawiać  będziemy sportowe sylwetki byłych już mieszkańców Susza. „Na pierwszy ogień” rozmowa z Tomaszem Cygańskim, biegającym nauczycielem wychowania fizycznego.

 

Tomku, rozmowa z Tobą to pierwsza publikacja z cyklu #zSusza, w której przybliżać będziemy sylwetki sportowców, którzy mają suskie korzenie. Dlatego proszę, przedstaw się naszym czytelnikom, opowiedz o sobie i napisz jak długo związany byłeś z naszym miastem?

 

Hmm jestem pierwszy więc potraktuję to jako wyróżnienie, zwłaszcza, że z Susza wywodzi się naprawdę spore grono utalentowanych sportowców J Nazywam się Tomasz Cygański i obecnie jestem mieszkańcem Olsztyna, choć zawsze powtarzam, że Susz będzie bliski memu sercu. Jeśli mielibyśmy to jakoś ująć w ramach czasowych, to wygląda to tak... Od urodzenia do końca szkoły średniej (byłem pierwszym rocznikiem, który kończył suskie LO) mieszkałem w Suszu. Później przyszły studia w Olsztynie i do rodzinnego miasta zaglądałem rzadziej. Wiadomo, rodzice, prowiancik na wynos, spotkania ze znajomymi itd.. Można powiedzieć, że na tę chwilę połowę swojego życia przeżyłem w Suszu, drugą połowę w Olsztynie. Tu pracuję (jako nauczyciel w-f i wychowawca w jednej z burs). Z wykształcenia jestem pedagogiem, diagnostą i terapeutą psychopedagogicznym no i wspomnianym wuefistą. „Na stanie”, a w zasadzie w sercu i na papierze ;) mam żonę (pozdrowienia dla Karoliny) oraz dwóch synów (Krzyś – 9 lat i Franek – 5). Tak to w skrócie wygląda J

 

Czy w czasie kiedy mieszkałeś w Suszu uprawiałeś czynnie jakieś dyscypliny sportowe?

 

Obecnie wszystko jest tak pięknie nazywane – „dyscypliny sportowe”. Gdybyśmy cofnęli się trochę w czasie to każdy z nas był w jakiś sposób związany ze sportem. Skakanie po drzewach, drabinki koło bloków, trzepaki, zimą lodowisko, sanki w parku czy na osiedlowych górkach.  Tradycyjnie jak to chyba w większości polskich rodzin bywa, ganiałem za piłką. Tak – kiedy przypomnę sobie nasz rocznik (85) ale również starszych od nas graliśmy gdzie tylko się da. Nie mieliśmy orlików, jednak w żaden sposób nam to nie przeszkadzało (może dlatego, że ich nie znaliśmy ;)) Ja mieszkałem na osiedlu Korczaka więc najchętniej lataliśmy na boisko „przy kotłowni”, później przy bloku koło dworca. Większość z nas ma chyba jakiś epizod w barwach biało-niebieskich. Ze mną było podobnie – trampkarz, młodzik, junior Unii Susz. I… i w międzyczasie pojawiła się koszykówka. Ona skradła moje serce. Pierwszym koszem był ten, którego już nie ma (za garażami bloku Korczaka 2 o ile się nie mylę). To tam spędzałem najwięcej czasu będąc w pierwszych klasach podstawówki. Pogoda również nie była przeszkodą. W zimę zakładałem sobie magiczne kozaczki, pod koszem kładłem karton i nie musiałem odśnieżać. Do rzutów zawsze wystarczało. No ale jak zebraliśmy się w kilku, to chwila i wszystko było ogarnięte J Później przyszła pora na boisko przy podstawówce i „srebrne kosze”. To miejsce było przez nas okupowane godzinami. Często wracam myślami do tych czasów ale przede wszystkim do ludzi. Tam zawsze ktoś grał – serio! Wiadomo, teraz każdy żyje swoim życiem, mimo to, z częścią tych osób  kontakt się nie urwał.  Zatem mamy nogę i mamy kosza. Bieganie samo w sobie było nudne więc zbytnio nie zajmowało mi głowy ;) No ale mamy jeszcze lekcje w-f…  Pchałem się do każdej dyscypliny… Ale to chyba tak wygląda.. Sport albo się kocha, albo..

 

Biegi ultra – tutaj odnalazłeś swoją sportową pasję. Twoje nazwisko znane jest już w krajowej „czołówce” tej dyscypliny. Opowiedz nam jak to wszystko się zaczęło i ewaluowało, bo nie zaczynałeś chyba od tak długich dystansów?

 

Ja i „krajowa czołówka” to szerokie pojęcie… i moim zdaniem trochę naciągane. W Polsce mamy tylu rewelacyjnych biegaczy, zwłaszcza na dystansach ultra, że naprawdę mi do nich daleko. Natomiast jeśli chodzi o specyfikę tych biegów, rzeczywiście, to podwórko zasmakowało mi najbardziej. Samo bieganie zaczęło się w czerwcu 2018. Wtedy poleciałem swoje pierwsze zawody (Dywicka 5-ka). Później była pierwsza 10, półmaraton, w maju 2019 maraton (oficjalnie jedyny do tej pory). Nooo a później zabawa w ultra. I tu czuję się najlepiej. Wszystko potoczyło się jakoś szybko. Wcale tego nie planowałem. Bieganie było sposobem na zrzucenie zalegających kilogramów. I na tym chciałem się skupić. Kilogramy spadają, pojawia się lepsze samopoczucie, a „skutkiem ubocznym” są coraz lepsze wyniki. Pierwsze ultra jakie pobiegłem to Jesienny Ultramaraton Warmiński Warneland Łańsk (2019 r.) i dystans 53 km. Byłem wtedy 6 open i krótko mówiąc – zaiskrzyło J Później zawody na nieco dłuższym dystansie 70+, formuła 6 godzinna,  a ostatnio biegi 12-godzinne.

 

Susz za sprawą flagowej imprezy triathlonowej jest dobrze rozpoznawalny na mapie Polski. Ty bardzo identyfikujesz się ze swoimi „korzeniami”. Spotykasz się z przychylną opinią na temat Susza w trakcie biegów, w których bierzesz udział?

 

Powiem szczerze, że sam wybieram się na bieg do Susza. A w zasadzie robiłem to już kilkukrotnie. I niestety zawsze wypadało coś nieplanowanego… Może jeśli w kalendarzu pojawi się jakieś ultra ;) Na temat naszej miejscowości słyszałem naprawdę wiele. Zarówno w środowisku biegowym jak i tym tri. Znam kilku zapaleńców, którzy zawsze wracają do Miasta Róż, bo to stolica polskiego triathlonu. Z resztą, wychowałem się w tu więc wiem jak to wygląda. Natomiast oni widzą to z perspektywy zawodników. Organizacyjnie, nie można powiedzieć złego słowa. A jeśli chodzi o kibiców mamy chyba najlepszych. Wsparcie, strefy kibica…to naprawdę coś pięknego. Jeśli ktoś nigdy nie próbował sportów wytrzymałościowych to nie wie, ile czasem zwykłe „jest dobrze”, „dawaj”, „mocniej”, „ciśniesz”, „do końca”,  znaczą. Cieszy fakt ciągłego rozwoju i mam nadzieję, że uda się tę imprezę kontynuować. To sportowa wizytówka miasta, tradycja, coś co trzeba kultywować, rozwijać i promować.

 

Jak często wracasz w rodzinne strony i jak oceniasz naszą lokalną infrastrukturę sportową? Jest coś co na tle innych miast robi wrażenie? A może czegoś zdecydowanie u nas brakuje – jak widzisz to swoimi oczyma?

 

Odkąd moi rodzice przeprowadzili się do Olsztyna, w Suszu bywam naprawdę rzadko. Niestety. Natomiast śledzę wydarzenia sportowe odbywające się w mieście. Jeśli chodzi o bazę to cieszy fakt ciągłego rozwoju. Hala CSiR, boiska wielofunkcyjne, zagospodarowanie przestrzeni wokół jeziora, zajęcia dodatkowe, różnego rodzaju sekcje sportowe, skatepark. Biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o kilkutysięcznym miasteczku. Szczerze? Myślę, że jest tu wszystko. No i Unia ciągle gra ;)

 

Ciężka sportowa praca przynosi upragnione sukcesy. Które z osiągnięć w twojej biegowej karierze uważasz za najcenniejsze, a który start zapadł Ci najbardziej w pamięć (i dlaczego)?

 

Pamiętajmy proszę, że ciągle mówimy o sporcie amatorskim. O wspomnianą ciężką sportową pracę i karierę należałoby spytać zawodowców J Ale faktem jest to, że bez pracy wyników nie będzie. Systematyczność jest tu kluczowym elementem. Jeśli jesteśmy w stanie wszystko sobie poukładać (i nie mówię tu tylko o treningach, ale o rodzinie, obowiązkach i pracy) i realizować, bez wymówek,  to osiągniemy sukces – mniejszy lub większy. Jeśli chodzi o moje, to naprawdę nie ma ich za wiele (śmieję się, że są jeszcze przede mną :D). Natomiast największym chyba jest świeża sprawa z marca tego roku – Wicemistrzostwo Szczytna w Biegu 12 godzinnym i przebyty dystans 140,65 km (w czasie 11:50:29). Jest to jeden z lepszych wyników w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że na zawodach nie było domiaru, a zostało blisko 10 min., można do tego jeszcze trochę dołożyć (miejmy nadzieję ;)) Ciężko wybrać jeden start. Każdy wiąże się  jakimiś wspomnieniami. Zwłaszcza, że biegi ultra trochę trwają. Z pewnością pamięta się pierwsze zwycięstwo, natomiast mi bardziej zapadło w pamięci 3 miejsce na Festiwalu Ultra Way w Rumi (2021). To było pierwsze pudło open, ale też pierwszy dobrze zaplanowany bieg. Od początku, do końca – po prostu tego dnia byli lepsi i taki właśnie jest sport.

 

Plany, plany i jeszcze raz plany. Każdy sportowiec je ma. Uchylisz rąbka tajemnicy i zdradzisz jak widzisz swoją najbliższą przyszłość?

 

Najbliższa przyszłość to ten sezon. Jeśli chodzi o biegi jak i media społecznościowe (coraz prężniej działające w każdej dziedzinie sportu), staram się je usystematyzować. Dlatego oddzieliłem swoje prywatne konto od tego typowo biegowego. Tak powstał UltraCygan, który obecnie biega w barwach Góral z Mazur Running Team. Drużyny powołanej do życia przez jednego z najlepszych ultrasów w Polsce – Rafała Kota (Rekordzistę Głównego Szlaku Beskidzkiego, Wicemistrza Polski w biegu 24h i medalistę MP w biegach górskich). Zatem mam od kogo się uczyć. Dodatkowo należy zaznaczyć, że skład drużyny ciągle się powiększa. Mamy tu przegląd niemal wszystkich regionów Polski, od Pomorza po góry, z Zachodu na Wschód. Są tu biegacze i biegaczki bardziej doświadczeni ode mnie. Biegają dłużej, lepiej znają sprzęt, teren i trasy zawodów. To świetne miejsce do rozwoju.  

Natomiast jeśli chodzi o zawody w tym roku, to tak: 12h mam odhaczone, teraz pora na Warneland Ultramaraton Warmiński. Później Festiwal Biegowy Ultra Way w Rumi (zarówno Warneland jak i Ultra Way odbywają się w maju więc już możecie trzymać kciuki J). Do tego dojdą Ultra Mazury w Starych Jabłonkach. Biegałem już na tych zawodach, natomiast w tym roku wydłużam dystans. Na deser polecę Tricity Trail z Gdańska do Wejherowa. Po cichu myślałem o Mistrzostwach Polski 24h w Pabianicach i starcie w górach, ale do takiego biegania trzeba dorosnąć. Powoli ten pomysł kiełkuje ale jeszcze…jeszcze trochę.  Co pokaże jesień? – zobaczymy.

 

 

Tomku, dziękuję za rozmowę i „przetarcie szlaku” nowego cyklu #zSusza. Życzymy wyśmienitej formy, udanych startów i częstszych odwiedzin w rodzinnym mieście. Może na trasie wymarzonego suskiego ultra? Kto wie co przyniesie przyszłość!

Poczynania Tomka można śledzić na stronie FB: https://www.facebook.com/UltraCygan-105982632062320

Tomek biega w barwach Góral z Mazur Running Team: https://www.facebook.com/Góral-z-Mazur-Running-Team-102010069057706

 

 

Rozmawiał: Wojciech Laskowski

 

 

 


#zSusza to cykl wywiadów z utalentowanymi sportowcami pochodzącymi z Susza, którzy w rodzinnych stronach już nie mieszkają. Propozycje osób, z którymi chcieliby Państwo przeczytać wywiad można przesyłać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.