Drukuj
Kategoria: #zSusza
Marcin Tur w trakcie biegu na trasie zawodów

Na horyzoncie długi weekend, czyli sporo wolnego czasu. Co robić w trakcie błogich poranków lub ciepłych wieczorów? Można na przykład przeczytać kolejną rozmowę z cyklu #zSusza. Bohaterem dzisiejszej publikacji jest Marcin Tur. Życzymy udanej lektury!

 

Marcin, na początek pytanie, które będzie tradycyjnie zadawane rozmówcom  cyklu #zSusza: Proszę, przedstaw się naszym czytelnikom, opowiedz o sobie i napisz jak długo związany byłeś z naszym miastem?

 

Nazywam się Marcin Tur. Z Suszem byłem związany przez 28 lat ale suszakiem zawsze pozostanę i zawsze wracam z sentymentem. 10 lat byłem poza domem, najpierw szkoła z internatem w Kwidzynie, a później studia w Bydgoszczy. Mieszkają tam nadal moi rodzice, znajomi, z którymi chętnie się spotykam, jeżeli czas na to pozwala. Od 11 lat mieszkam w Malborku. Mam 4 osobową rodzinę, a od 13 lat niezmiennie pracuję w Lubawie.

 

Jak rozpoczęła się twoja przygoda ze sportem? Czy to zawsze było bieganie?

 

Pochodzę z rodziny aktywnej sportowo, głównie w piłce nożnej, gdzie mój tata i dwóch braci reprezentowało Unię Susz. Ja jednak do piłki nigdy się nie garnąłem. Chyba, że jako kibic, to tak! Uwielbiałem w-f. Pierwsze zawody tzw. czwartki lekkoatletyczne, gdzie mogłem poczuć ducha rywalizacji dawały mi dużo satysfakcji. Różne zawody międzyszkolne sprawiły, że w 1997 roku zostałem powołany do kadry wówczas woj. elbląskiego. Dzięki temu mogłem po raz pierwszy wyjechać na obóz, który przygotowywał nas do zawodów makroregionalnych. Start w tych zawodach otworzył mi drogę do posmakowania trenowania profesjonalnego. Trafiłem do Kwidzyna do klubu MOS Kwidzyn ( później zmieniał nazwy na MTS, Rodło), gdzie przez 5 lat pod okiem trenera Leszka Kwiatkowskiego uczyłem się biegać trochę szybciej. Bardzo miło wspominam tamte czasy.  Miałem okazję kilka razy wystartować w OOM (Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży) oraz MP (Mistrzostwa Polski), gdzie trzeba było najpierw uzyskać kwalifikację, żeby wystartować w takiej imprezie, a uwierzcie czasy były bardzo „wyśrubowane”. Później studia i trochę ten mój sportowy tryb zaniedbałem. Wróciłem na nowo do biegania w 2012 i tak ta przygoda trwa do dzisiaj. Mam nadzieję, że będzie trwała jak najdłużej!

 

Sportowcy często mówią, że sport to ich sposób na życie. Jakie jest twoje zdanie? Zgodzisz się, że uprawianie danej dyscypliny to nie tylko wysiłek i wyniki, ale również budowanie wartości, które można przełożyć na życie codzienne?

 

Jasne, zgadzam się w 100%.  Oczywiście trzeba wszystko wyważyć, bo już jest rodzina, praca, dom i obowiązki z tym związane. Staram się jednak w miarę możliwości wszystko połączyć. Czasami jest ciężko i gryzie mnie sumienie, że np. nie wyszedłem na trening, ale radzimy sobie. Nic na siłę.

Kiedyś ktoś mnie zapytał dlaczego bieganie? Odpowiedziałem, że sprawia mi to przyjemność ( oczywiście ktoś pomyśli jak to możliwe), a jednak bieganie daje mi kopa i dużo endorfin, a jak jeszcze widać jakiś progres daje to wielką satysfakcję, że warto było się czasami sponiewierać. Bieganie nauczyło mnie jeszcze jednej rzeczy, wiary, że można pracą krok po kroku osiągnąć cel. Tak jak w życiu, warto marzyć, stawiać sobie cele i do nich dążyć. Powoli, a na pewno się uda!

 

Pochodzisz ze Stolicy Polskiego Triathlonu i jesteś sędzią na imprezach triathlonowych. Przypadków nie ma! Opowiesz nam coś więcej o tej przygodzie?

 

Przygoda z triathlonem zaczęła  się od 1991 roku. Mój tata czyli Andrzej Tur, razem z TKKF Susz oraz Miastem Susz  był organizatorem Triathlon Susz w różnych rangach z pamiętnym PE w 1998r. Pomagałem i dorastałem z triathlonem. Nie mogło być inaczej jak dołączyć do „tradycji rodzinnego sędziowania”. Dzisiaj jestem sędzią PZTri klasy 1 oraz Sędzią Międzynarodowym tzw. Technical Official Level 1 (jednym z 3-ch w Polsce). Tutaj doprecyzowując, w Polsce sędzia pierwszej klasy to najwyższa możliwa klasa, natomiast w World Triathlon level 1 jest to najniższy poziom. Oczywiście chciałbym wskoczyć na wyższy poziom w WT, ale wiąże się to ze zdobyciem doświadczenia zagranicznego, które na razie staram się w miarę możliwości zdobywać. Właśnie jestem świeżo po dwóch dużych imprezach, które odbyły się w Polsce, czyli ME w Olsztynie oraz PE w Rzeszowie, w którym zdobywałem nowe doświadczenie jako asystenta Delegata Technicznego czyli głównej osoby odpowiedzialnej za przeprowadzenie zawodów.

 

Te pytanie również będziemy zadawać każdemu rozmówcy: Jak często wracasz w rodzinne strony i jak oceniasz naszą lokalną infrastrukturę sportową? Jest coś co na tle innych miast robi wrażenie? A może czegoś zdecydowanie u nas brakuje – jak widzisz to swoimi oczyma?

 

Staram się odwiedzać Susz regularnie głównie z racji, że mieszkają tam moi rodzice. Fajnie jest też spotkać się z moimi znajomi na przysłowiowe piwko, których  serdecznie  pozdrawiam. Jeżeli chodzi o infrastrukturę myślę, że w Suszu przez te kilkanaście lat wiele się zmieniło na plus. Na pewno jest to ścieżka wokół jeziora gdzie można pospacerować, pobiegać jak i pojeździć na rowerze oraz bieżnia tartanowa.  Ja takich komfortowych warunków nie miałem. Czego mi brakuje… hmm… myślę ,że zainwestowania w modernizację stadionu na ul. Leśnej. Jest to miejsce z dużym potencjałem.

 

Które z osiągnięć w twoim sportowym dorobku uważasz za najcenniejsze, a który start zapadł Ci najbardziej w pamięć (i dlaczego)? 

 

Najbardziej w pamięć zapadł mi start w XV Biegu Rzeźnika w 2018 (bieg w parach), gdzie razem z Michałem Rowińskim  powalczyliśmy na trasie 83km po Bieszczadach kończąc zawody z czasem 12:42:06. To był Mój debiut w biegach ultra, gdzie poczułem jak to jest sprawdzić wytrzymałość swojego organizmu w trudnych warunkach górskich oraz jak można się mega zmęczyć, ale tez poczuć fajną atmosferę w biegach górskich. Największym osiągnięciem odkąd wróciłem do biegania w 2012 roku jest na pewno ustanowienie rekordu życiowego w maratonie na 5. Gdańsk Maratonie w 2019 gdzie osiągnąłem kosmiczny czas jak dla mnie 2:44:49 i zabrakło mi tylko 4 sekund do 3 miejsca w kategorii wiekowej M30-39. Z dawnych lat na pewno największym osiągnięciem był udział w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży na 2000 m z przeszkodami oraz na Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych oraz Juniorów w Biegach Przełajowych.

 

Kalendarz imprez biegowych w kraju i nie tylko pęka w szwach. Zdradzisz jakie masz plany na najbliższe miesiące?

 

Najważniejsza impreza na ten sezon już za mną czyli Rimi Ryga Maraton, który odbył się 15 Maja gdzie z czasem 2:49:34 zająłem open 25 miejsce, a na mecie zameldowałem się jako pierwszy Polak.  Fajnie było pobiec w pierwszej linii w tym maratonie razem z Elitą, ponieważ mój czas z 2019 roku kwalifikował mnie jako Elitę. Oczywiście tak jak mówisz kalendarz biegowy jest naprawdę bardzo bogaty w imprezy i ciągle coś nowego się pojawia. Następny start który mam w planach to Ultra Mazury i start na dystansie 70 km, ale to dopiero pod koniec sierpnia. Myślę, że cos jeszcze, jakiś start na pewno wpadnie.

 

Marcin, serdecznie dziękuję za czas poświęcony na przeprowadzenie rozmowy. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć Ci w imieniu całej suskiej społeczności dalszego rozwoju na sportowej ścieżce, zarówno tej biegowej jak i sędziowskiej w triathlonie, ale również w życiu osobistym. Niech zdrowia nie brakuje, a wyniki się robią! Powodzenia.

 

 

Rozmawiał: Wojciech Laskowski

 

 

 


#zSusza to cykl wywiadów z utalentowanymi sportowcami pochodzącymi z Susza, którzy w rodzinnych stronach już nie mieszkają. Propozycje osób, z którymi chcieliby Państwo przeczytać wywiad można przesyłać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.